Jestem osobą która...

Czas czytania 4 min.

Jesteś beznadziejna!

Te słowa wibrowały ciągle w pokoju odbijając się jak piłeczki pingpongowe od ścian, sufitu i podłogi, raz po raz boleśnie uderzając w jej ciało. Po każdym takim ciosie zostawał brzydki, fioletowy siniak.

  • Znowu to zrobiłaś!… Dlaczego to zrobiłaś!?… Jak mogłaś!?.. Co ty sobie myślałaś!?….

Cała litania pytanioskarżeń, którą znała już na pamięć wylewała się niezatamowanym nurtem. Każde z tych zdań odbierało jej słowa, siły i nawet prawo do tego żeby odpowiedzieć. Za każdym kąśliwym uderzeniem czuła, jak kurczy się, gubiąc energię.

Ale wiedziała, że na to zasłużyła. Zrobiła przecież coś złego.

Skala jak zwykle nie miała znaczenia. Chodziło o to, że zło się w ogóle pojawiło. To było tak zero - jedynkowe. Albo jesteś dobra i wtedy wszystko jest dobrze, a ty spełniasz wymogi, albo jeśli choć w jednym okazałaś się niezadowalająca całość stawała się nie do zaakceptowania.

Tak na co dzień, wszystko było ok. Sukces za sukcesem, ładny dom, grzeczne dzieci, dobra praca. Tylko w tych momentach, kiedy zrobiła coś źle, to się pojawiało. Jak obiad nie był zdrowy i na godzinę 14, jak koszula niewyprasowana, jak podniosła głos na dzieci, jak dzieci się pokłóciły, jak zapomniała o urodzinach koleżanki…. No tak… tych momentów było jednak trochę.

Skulone ramiona i schylona głowa ochraniały ją przed tymi ostrymi słowami. Niby tylko wypowiedziane, ale raniły tak jak celnie wymierzony policzek.

I wtedy nagle, na chwilę podniosła wzrok. Spojrzała w oczy swojej oskarżycielki. Ta patrzyła na nią zimnymi oczami. Wprost z lustra. Po raz pierwszy znalazła w sobie tyle odwagi, żeby się jej przyjrzeć. “Jaka ona jest nieszczęśliwa”. Te słowa jako pierwsze przyszły jej do głowy.

I to dało jej więcej siły. Nowa myśl pojawiła się nagle i wywróciła wszystko do góry nogami. W nagłym blasku zrozumienia pojęła tę różnicę.

JA NIE JESTEM BEZNADZIEJA.

JESTEM OSOBĄ, KTÓRA MÓWI O SOBIE, ŻE JEST BEZNADZIEJNA.

Poczuła, jak siła obezwładniających ją emocji opada. Wzięła głęboki wdech i długi wydech. Podniosła głowę. Poczuła, jak z lotu ptaka (a może bardziej komara) przygląda się sobie. I tej skulonej słuchającej, jak i tej, która sama siebie miesza się z błotem za to, że popełniła błąd wypełniając dokumenty. To trwało sekundę, ale wystarczyło, żeby pojawiła się w niej nowa przestrzeń. Miejsce odróżnienia tych różnych części siebie. I miejsce na Ja spoglądające na to wszystko z metapoziomu.

Była w niej i pokrzywdzona i krzywdzicielka. A ona zarazem była nimi jak i tą nową, patrzącą na to co się dzieje z dystansu.

Pojawiła się w niej ta nowa świadomość, dzięki której nie była pochłonięta przez walkę tych dwóch, które znała od zawsze. Oskarżycielki i oskarżonej. Sędzi i skazanej. Poczuła, że na chwilę udało się jej wynurzyć głowę ponad ocean emocji i zaczerpnąć świeżego powietrza.

A teraz Ty spróbuj…

A teraz zapraszam cię do prostego ćwiczenia.

Powiedz do siebie (na głos lub jeśli wolisz w myślach) JESTEM BEZNADZIEJNA, JESTEM BEZNADZIEJNY.

Zaobserwuj, jakie odczucia ci towarzyszą? Poświęć chwilę czasu na przyjrzenie się temu doświadczeniu.

Jeśli już zrobiłaś/ zrobiłeś pierwsze ćwiczenie, teraz inna trochę jego wersja.

Powiedz do siebie (także najlepiej na głos, ale jeśli tak jest ci lepiej, zrób to w myślach) JESTEM OSOBĄ, KTÓRA MYŚLI O SOBIE, ŻE JEST BEZNADZIEJNA/ BEZNADZIEJNY.

Teraz także, zaobserwuj to, czego doświadczasz. Czy różni się od poprzedniego? W jaki sposób?

Mindfulness w psychologii

Często jest tak, że emocje wywoływane przez to co Cię spotyka, funkcjonują na zasadzie “domyślnej”. Dawno temu, najczęściej nie pamiętasz nawet w jakich okolicznościach, w pamięci zapisał się wzór reagowania. Najczęściej całkowicie bez Twojej woli i świadomości. W reakcji na to, co działo się w środowisku, Twoje ciało odpowiedziało w najbardziej adaptacyjny sposób. W mózgu wytworzyły się ścieżki pamięci. W kolejnej podobnej sytuacji Twój organizm już wiedział jak zachować się w obecności psa.

Mówiąc najprościej, jeśli jako dziecko spotkałaś, spotkałeś psa, który był niebezpieczny, pojawiła się w Twoim organizmie reakcja lęku. Ta reakcja będzie się pojawiać (o ile nie nastąpi korekta ze strony otoczenia) także na widok innego psa. W ten sposób lęk na widok psa utrwali się. Po wielu latach, na widok łagodnego i spokojnego kanapowca, lęk nadal będzie się pojawiał. Czasami w formie zwykłego dyskomfortu lub niechęci do czworonogów.

W tym dość prostym równaniu jest jeszcze jedna, bardzo istotna zmienna, którą jest reakcja osób, które są dla nas ważne. Ale o tym już w kolejnych wpisach.

Te schematy pojawiły się jako adaptacyjna reakcja w tamtym czasie. Teraz mogą już być niepotrzebne i utrudniające funkcjonowanie.

I tu z pomocą przychodzi nam mindfulness. Dzięki przyjęciu od czasu do czasu roli obserwatora tego co doświadczasz, możesz “odkleić” się od przeżywanych stanów. Zdecentrować się i odnaleźć w sobie taką przestrzeń, która nie jest zawładnięta przez doświadczenie. Dzięki temu, powoli będzie możliwe przejście do pozycji “posiadacza” uczuć, a nie bycia przez nie posiadanym.

Previous
Previous

Ja chcę tylko zmienić kolor.

Next
Next

Dlaczego dzieci płaczą